Gdybym miała określić mój ulubiony styl ubierania się, to zdecydowanie powiem – Soho – Londyn – Wielka Brytania,
Chelsea – Londyn – Wielka Brytania,
Oxford Street – Londyn – Wielka Brytania.
Bo Anglicy potrafią się modą bawić.
Nie bać się ucieczki od konwenansów.
Nie myśleć o opinii.
Nie podcinać sobie skrzydeł.
Nie szukać potwierdzenia w oczach przechodniów.
Po prostu – pełen luz.
Jak każdy trochę podróżuję, gdzieś byłam , coś widziałam, ale zawsze zadziwia mnie Londyn.
Paryż ma swoją niewymuszoną elegancję i jakiś ładny zapach.
Rzym natomiast biegnie sprintem za modą. Gdy byłam tam ubiegłej zimy wszyscy byli ubrani w puchowe krótsze lub dłuższe kurtko-płaszcze w takim samym szaro- grafitowo-brązowym kolorze.
A Londyn?
Szaleje !
Bawi się modą!
Wymyśla!
Łączy!
Zmienia!
Tam wszystko można.
Warto zainwestować w tę odrobinę szaleństwa – różowe okulary nie są wtedy potrzebne 😉
Margot
Zdjęcia:
1. LFW-SS-2015 Streetstyle-Roundup-part 1-6
2. Best-of-London-Fashion-Week-Fall
3. Londonfashionweek 201501
4. Header-Street-Style-London-Fashion-Week-LDFW-SS16
5. London Streeet
6. FW-Fall-2015-Street-Style
7. Commedesgarco n – londyn
8. fb – 1417584396af
6 komentarzy
To prawda,ale muszę coś dodać od siebie jeśli chodzi o londyn. Miszkam tu 9 lat i…tylko w okresie letnim zobaczymy kogoś ciejawue ubranegi, najczęściej wygoda i sportowe stylizacje chyba,że jest piątek,bo wtedy londyn relaksuje się,a z tym związany jest ładniejszy wygląd.codzienbość to
…merto….metro…metro nie chodzi no to teraz szyblo bo wszyscy chcą się dostać do autobusu i teraz jeden autobus…drugi…a czasmi trzeci,bo nahczęściej jednym nie dojedziemy.pozdrawiam http://gray50plus50dresses.blogspot.com
Dziękuję za komentarz. Zawsze prawdopodobnie istnieje życie na co dzień i to drugie imprezowo – wyjściowe. Niemniej w kosmopolitycznym Londynie jest jeszcze ta niezwykła wielokulturowość i tym samym elementy odzieży jakiej na pewno nie spotyka się u nas na przykład. Taka różnorodność powoduje, że ulice są kolorowe i nikogo nie dziwi jak jesteśmy ubrani.Pozdrawiamy Margot & B.
Uważam, że „moherowe berety” nie mają nic do tego. To moje zycie i mój luz. Pozdrawiam
Zgadzam się i dlatego właśnie podziwiam osoby, które potrafią ten luz zachować, pomimo, że czasami może nie jest to aż takie łatwe. Pozdrawiam Margot
Chciałabyś mieć taki błogosławiony luz w krainie moherowych beretów? Trzeba by zacząć od
zmiany postrzegania świata i zmiany psychiki, a tymczasem, z każdym dniem,coraz bardziej zanosi się na – wręcz odwrotnie.
Muszę przyznać, że bardzo chciałabym, aby nastąpił taki 'błogosławiony luz’ , stabilne, bezkonfliktowe życie, które paradoksalnie związane jest też bezpośrednio i bardzo silnie z modą – pewnego rodzaju luksusem, swobodą oraz tolerancją. Dziękuję i pozdrawiam Margot